niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział XVIII " To już koniec ! Nie ma już nas ! "

Aga 
Zobaczyłam Lewego obściskującego się z jakąś laską ! Do oczu momentalnie napłynęły mi łzy. Jak mógł mi to zrobić. Dopiero mówił, że mnie kocha ! Nie chcę Go znać. 
 - Jak mogłeś mi to zrobić ?! - podbiegłam go niego i dałam mu w twarz. Łzy lały się po moich policzkach długimi strumieniami. - Dopiero mi mówiłeś, że mnie kochasz! Że zawsze będziemy razem ! Co się stało z tym wszystkim ?! Nigdy Cie tego nie wybaczę ! Nigdy !
 - Ale ja Cię nie zdradzam na prawo i lewo ! - krzyknął
 - Że co ?!
 - To co słyszałaś !
 - Nigdy bym Ci tego nie zrobiła ! Ale Ty już widocznie tak !
 - Jak to ?
 - Tak to ! Zmień źródło informacji ! - odbiegłam cała zapłakana.
 - Aga ! Ale co z nami ?! - krzyknął Lewy.
 - To już koniec ! Nie ma już nas ! - odpowiedziałam
 - Ale Aga .. ! - krzyknął.
Pobiegłam do domu. Szybko się spakowałam i postanowiłam wyjechać do Polski. Zarezerwowałam bilet na najbliższy lot do Polski. Był on do Warszawy. Postanowiłam zadzwonić do mojego starego przyjaciela - Kuby Koseckiego.
 - Halo ? - usłyszałam Jego głos.
 - Hej Kuba.
 - Aga ? Heej.  Jak tam Ci się układa z Robertem ? Dawno się nie widzieliśmy..Musimy to nadrobić.
 - Nawet będzie okazja.
 - Jak to ?
 - Mogę u ciebie zatrzymać ? - zapytałam i wybuchnęłam głośnym płaczem.
 - Co się stało ?
 - Mogę ?
 - Tak, jasne. Ale co się stało ?
 - Przylecę najbliższym lotem. Dziękuje.
 - Zadzwoń jak wylądujesz.
 - Okej. Pa. - rozłączyłam się.
Następnie zadzwoniłam po taksówkę. Wychodząc z domu natknęłam się na Roberta.
 - Aga. Poczekaj. - złapał mnie za nadgarstki.
Spojrzałam mu w oczy. " Będzie mi tego brakować " - pomyślałam. Tak bardzo chciała bym zostać i być z nim szczęśliwa. Ale nie mogę mu wybaczyć, że uwierzył, że go zdradzam. To boli mnie najbardziej.
 - Puść mnie ! - krzyknęłam
 - Kochanie..
 - Nie mów tak do mnie !
 - To nie może się tak skończyć. - powiedział błagalnym głosem.
 - Nie chce Cię znać ! - wyrwałam się i kierowałam w stronę taksówki, która
 - Gdzie jedziesz ? - krzyknął. Jednak nie odpowiedziałam mu. Tak MOCNO Go kocham, a On tak bardzo mnie zranił.

Robert
Nie mogę uwierzyć, że to już koniec. Jak mogłem być taki głupi i uwierzyć w tego sms-a. Najpierw chciałem się zemścić, ale teraz bardzo tego żałuje. Najgorsze jest to, że przespałem się z tą laską. Nawet nie wiem jak ona ma na imię. Nie wiem gdzie mam szukać Agi. Przecież kocham ja nad życie.
" Co ja najlepszego zrobiłem ! " - opadłem zrezygnowany na kanapę. Jestem kompletnym dupkiem.

Aga
Po paru godzinach lotu wylądowałam w Polsce. W moim pięknym ojczystym kraju. Co by było jakbym stąd nie wyjechała ?  Byłabym szczęśliwa ? Po odebraniu bagaży wykonałam telefon do Kuby. Ten z przeciągu kilku minut zjawił się na lotnisku. Przestraszył się gdy zobaczył mnie w takim stanie. Miałam podkrążone, czerwone od płaczu oczy i w ogóle byłam cala nie ogarnięta.
 - Co się stało ? - przytulił mnie.
 - Nie chce o tym rozmawiać w takim miejscu.
Wziął moje walizki i udaliśmy się do jego samochodu. Całą drogę spędziliśmy w milczeniu. Kiedy dojechaliśmy Kuba zaprowadził mnie do mojego tymczasowego pokoju.
 - Myśle, że się podoba ? - zapytał z bananem na twarzy.
 - Jasne.
 - Ja pójdę zrobić coś do jedzenia, a Ty się ogarnij, bo strasznie wyglądasz ..
 - Ty to potrafisz pocieszyć. - powiedziałam sarkastycznie.
 - Oj Aga, Aga.. - wyszedł z pokoju.
Postanowiłam się przebrać w to:


Uczesałam, ale nie zrobiłam makijażu, bo wiedziałam, że jeszcze 'troszeczkę' sobie dzisiaj popłaczę.. 

Robert
Chcę o nią walczyć, ale nie wiem nawet gdzie mam jej szukać.. Postanowiłem przejrzeć facebook'a. Wpadłem na pomysł, aby sprawdzić historię. TAAK ! Jest w Warszawie. 
 " Jade tam ! " - pomyślałem. 
Taa.. tylko co dalej. pojade na lotnisko i co dalej ? Gdzie jej będę szukać ? Musze się jeszcze poradzić Marco. Właśnie ! Może on coś wie ? Pojadę do niego. 

Aga
Zeszłam gotowa na dół, gdzie Kosecki zrobił posiłek - kanapki z nutellą <3 On wie jak mi humor poprawić. Przyjaźnimy się od dosyć dawna. Kilka lat temu poznaliśmy się jak przyjechał na mecz z Wisłą. Kiedy stałam obok niego, on popatrzył na mnie z miną 'WTF ?!' 
 - Coś nie tak ? - zapytałam
 - Nie chcę Cię martwić, ale ...
________________________________________________________
No to się narobiło .. 
Jeszcze nwm. czy zrobie happy end'a
Powinno być 20 lub 21 rozdziały .. no i oczywiście Epilog ;]
Dziękuje za komentarze ;* Kocham Was laski <3
Zapraszam na mój drugi blog:
http://marco-ania-story.blogspot.com/
Rozdział na nim powinien pojawić się jutro ;]
Buziaczki <3 

sobota, 20 lipca 2013

Rozdział XVII. "Będziemy żyli długo i szczęśliwie."

Kilka miesięcy później ;]

Robert:
Na reszcie jesteśmy szczęśliwi. To już dzisiaj jedziemy na wakacje do Hiszpanii. Przez te kilka miesięcy było cudownie. Wydaje mi się się, że nic już nie stanie na drodze do naszego szczęścia.  Zdecydowaliśmy, że poczekamy jeszcze z dzieckiem. Oczywiście nie za długo, bo nie mam zamiaru chodzić na wywiadówki jako dziadek o lasce. Policja zakończyła już śledztwo. Za tym wszystkim stał nie kto inny jak Maciek. Dostał zawiasy i zakaz zbliżania się do nas. Aga już nie przyjaźni się z Laurą. To wszystko wyszło nam na dobre.
Właśnie wylądowaliśmy. Zabraliśmy swoje walizki i udaliśmy się do apartamentu, który wspólnie wybraliśmy. Przebraliśmy się i ruszyliśmy na plażę. Opalaliśmy się  i kąpaliśmy się w morzu. Potem powrót na obiad. Mały wypad na miasto, wieczorem kolacja i spacer po plaży.

Aga
Długie wieczorne spacer po plaży brzegiem morza .. Kochamm <3 I to jeszcze w takim towarzystwie. *.* Robert jest kochany. Troszczy się o mnie i nie odstępuje na krok. Mam wrażenie, że wcześniej nie wiedziałam co to miłość.
 - Robert.. Co będzie dalej z nami ?
 - No weźmiemy ślub, będziemy mieć dzieci, kupimy psa i będziemy żyli długo i szczęśliwie.
 - Kocham Cię ;*
 - Ja Ciebie też. - pocałował mnie.

2 tygodnie później ;]
Właśnie wracamy do Dortmundu. Wakacje były cudowne. Obudziłam się dzisiaj dosyć późno. Lewego nie było przy mnie. Ubrałam się w to:


Ruszyłam na spacer do parku. Jadnak szybko tego pożałowałam ..
_____________________________________________________
Przepraszam, że taki krótki i że tak długo musiałyście czekać ..
Mam coraz mniej komentarzy .. ;/ 
Myślę, że zrobie ok. 25 rozdziałów i epilog. 
Pozdrawiam, Kasia ;* 

wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział XVI. "Do twarzy Wam z dzieckiem."

Aga
Obudziłam się wtulona w Roberta. On już nie spał.
 - Cześć, słonko. - uśmiechnął się.
 - Hej. - dałam mu całusa.
 - Plany na dzisiaj ?
 - Brak. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Był to sms od Kuby. Napisał:
 "Możecie się dzisiaj zając Oliwką ? :)"
 " Pewnie :D" - odpisałam
 " Przywiozę ją o 15"
 " Okej. :D Czekamy ;p :

- Lewy ! Ruszaj dupe !
- Już, już.
Ubrałam się w to:


- Pasowałoby dom ogarnąć.
- To do roboty. 
- Nie pomożesz ? 
- Pomogę, pomogę. - uśmiechnął się.
Po kilku godzinach skończyliśmy sprzątać. 
Następnie zjedliśmy obiad. Dochodziła już 15.00. Rozległ się dzwonek do drzwi. Lewy poszedł otworzyć. Do domu wszedł Kuba z Oliwką. Robert wziął małą na ręce. 
 - Wpadnę po nią rano. - uśmiechnął się Błaszczykowski.
 - Nie ma sprawy.
Bawiliśmy się w domu. Robert udawał konika xd. I takie tam. Mała chwilę spała. Wieczorem postanowiliśmy iść na spacer. W parku spotkaliśmy Mario i Maję. < u mnie Mario zostaje w Borussii :D > 
 - Hej. :) - odezwali się równo. 
 - Siemka ! -przywitaliśmy się.
 - Do twarzy Wam z dzieckiem. - uśmiechnęła się Maja. 
 - Wyjdź ! - zaśmiałam się.
Spacer kontynuowaliśmy razem. Po zakończeniu wróciliśmy do domu. Robert usypiał Oliwkę. Nie było to proste zadanie.
 - Masakra ! - Lewy rzucił się na łóżko. 
 - A mnie się podobało. Fajnie by było mieć takie dziecko.. Tylko żeby nie było takie głupie po tatusiu.
 - A co ? Po mamusi ? 
 - Foch.
 - Kocham Cię. 
 - (...)
 - Aga.
 - (...)
 - Jestem tu.
 - (...) 
 - No weź. 
 - (...)
 - No dobra ! Przyznaje Ci racje jestem głupi.
 - Dziękuje. - uśmiechnęłam się. 
 - A wracając do tematu.. To chciałbym mieć dziecko.
 - Lewusku.. Jutro porozmawiamy. Dobranoc. :*
 - Dobranoc :* 
Zasnęłam przytulona do Roberta. :3
___________________________________________________
Przepraszam, że dopiero dzisiaj, ale nie dałam wcześniej rady. 
Zapraszam na pierwszy rozdział:


Mile widziane komentarze ! :3 

niedziela, 7 lipca 2013

Zapraszam ! ;3


Postanowiłam założyć nowy blog !
Nigdy nie mów nigdy ..

Serdecznie zaprasza ;*
Liczę na komentarze :) 
Chciałam wam jeszcze polecić wspaniały blog: 


Pozdrawiam, Kasia ;3 


piątek, 5 lipca 2013

Rozdział XV. "Drogi książę na białym jednorożcu.."

(...)
Weszłam do sali i zobaczyłam Roberta. Leżał uśmiechnięty. W pewnym momencie popatrzył na mnie.
- O! Moja księżniczka przyszła. - posłał mi ciepły uśmiech.
- O ! Mój książę się obudził. - zaśmiałam się i dałam mu buziaka. - Jak się czujesz ? - zapytałam.
- W porządku. A teraz opowiadaj co się zmieniło.
- No więc.. Drogi książę na białym jednorożcu wszystko jest jak dawniej. Poczekaj.. zadzwonie do Marco.
Jak postanowiłam, tak tez zrobiłam.
 - No co tam ? -odebrał
 - Zbieraj wszystkich i wpadajcie do szpitala.
 - Co Ty taka wesoła ?
 - Le.. Jak przyjedziecie to się dowiecie.
 - Okej. - rozłączył się.
Kilka minut później wszyscy byli na miejscu. Bardzo się ucieszyli kiedy zobaczyli Roberta.


*Trzy tygodnie później*

Robert:
 Do dzisiaj nie wiadomo kto na prawdę stoi za tymi nieszczęściami w naszym życiu. Mam teraz tyle zajęć, że moje plany, aby wyjechać na wakacje legły w gruzach. Ale jeszcze to nadrobimy ^^
 - Kochanie idziemy na trening ! - zawołałem Age.
 - Już.
Kiedy zeszła zobaczyłem, że jest ubrana w to:



Szliśmy ulicami Dortmundu, kierując się na stadion. Po kilku minutach byliśmy na miejscu.
 - Dzień dobry panie trenerze ! - wyszczerzyłem się do Klopp'a.
 - Robert.. już to przerabialiśmy. To nic nie da i tak bierzesz udział w rozgrzewce.
 - Fuck ! - nie wiem skąd mnie tak dobrze zna.

Aga
Usiadłam na ławce rezerwowych. Po chwili przyszedł do mnie Robert.
 - Aga ! Pomóż ! - powiedział ciągnąc mnie za rękę.
 - W czym ?
 - Bo oni mi nie wierzą, że widziałem jednorożca.
 - Niby gdzie i kiedy ? - zapytał Marcel.
 - No wczoraj po tęczy patatatał !
 - Nie prawda ! - krzyknął Kuba
 - Skąd to wiesz ?
 - Bo to był smok !
 - Jednorożec !
 - Smok !
 - Jednorożec !
 - Smok !
 - Jednorożec !
 - Smok !
 - Słoń ! - wtrącił się Mo.
W tedy wszyscy spojrzeli na niego z miną 'WTF ?!'
 - Pod słoniem by się tęcza załamała ! - powiedział Nuri.
 - A co ? Pod smokiem to niby nie ?!
 - A jednorożce są lekkie ! - skakał Lewy.
 - Panowie ! Co to za pogaduszki ?! - krzyknął trener - Ćwiczymy !
 - Potem to dokończymy. - powiedział Kuba patrząc na Mortiz'a.
Reszta treningu przebiegła spokojnie. ( Jak na nich :D )
Po treningu wróciliśmy do domu. Razem z Lewym obejrzałam jakiś film. Była już 19. Lewy kazał mi iść na góre i nie schodzić dopóki mnie nie zawoła.

Robert:
Chciałem przygotować dla Agi romantyczną kolacje. Zajęło mi to trochę czasu, ale wiem, że było warto.

Aga:
Po 2 godzinnym czekaniu usłyszałam, że Lewy mnie woła. Zeszłam na dół i zobaczyłam kolacje. Wyglądała ona tak:



Zaczęliśmy jeść to co podał.
 - Smakuje ? - zapytał 
 - Bardzo. - uśmiechnęłam się.
Po skończeniu wzięliśmy wino i udaliśmy się do salonu. Rozmawialiśmy i śmieliśmy się. W pewnej chwili odstawiliśmy lampki na stolik. Zaczęliśmy się całować. Robert wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Kolejno znikały części naszej garderoby. Spędziliśmy bardzo przyjemną noc. 
________________________________________________________
Przepraszam, że dopiero teraz, ale wcześniej nie mogłam, ponieważ 'świętowałam' urodziny ;3
Myślę, że się podoba. 
Wydaje mi się, że zrobię ok. 30 rozdziałów. 
Mam pytanie ..
Chciałybyście czytać mojego nowego bloga ? 
Proszę odpowiedzi w komentarzach. 
Pozdrawiam ;*

środa, 3 lipca 2013

Rozdział XIV " Moje całe życie legło w gruzach.."

(...) - Przykro mi, ale pan Robert jest w stanie krytycznym. Stracił bardzo dużo krwi.
 - Ale przeżyje ? - zapytałam przez łzy.
 - Nie mogę nic obiecać. Zrobimy wszystko co w naszej mocy.
 - Wszystko ?! A co jeśli to będzie za mało ?! - krzyknęłam
 - Wszystko rozumiem, ale proszę się uspokoić.
 - Gówno pan rozumie ! - wyszłam trzaskając drzwiami.
Od razu wpadłam w ramiona Marco. On o nic nie pytał tylko mnie przytulił. Po kilku minutach usiedliśmy na krzesłach w korytarzu. Trochę się uspokoiłam. Nagle zobaczyłam, że pielęgniarki szybko wiozą Lewego do sali operacyjnej.
- Co się dzieje ?
- Nie mogę rozmawiać. Musimy operować.
Znowu usiadłam załamana obok Reus'a. Objął mnie ramieniem i powiedział:
- Będzie dobrze, zobaczysz..
- Marco, a co jeśli nie b..
- Nawet tak nie myśl. - przerwał mi.
- Marco..
- Hmm..
- A wiesz co jest najgorsze ?
- Co ?
- To, że moje całe życie legło w gruzach w jednej sekundzie.
- I powstanie w jednej sekundzie. - uśmiechnął się.
- Dziękuje.
- Nie masz za co. Po to są przyjaciele.
- Ale i tak dziękuje. - pierwszy raz się uśmiechnęłam. - Jak tam Oliwia ? - zmieniłam temat.
- O kurde !
- Co ?
- Miałem do niej zadzwonić.
- To na co czekasz ?
Piłkarz wyjął telefon i wybrał numer swojej ukochanej. Chwile z nią rozmawiał. Następnie usiadł obok mnie i powiedział:
- Zaraz tu będzie.
Nie pozostało nam nic innego jak czekać.. Tylko na co ?
Oparłam głowę na ramieniu Marco i w milczeniu siedzieliśmy. Chwile potem zobaczyliśmy Oliwie. Usiadła obok mnie.
Czekamy już 3 godziny. Sami nie wiemy na co. Reus chodzi nerwowo tam i z powrotem.
- Ile to może trwać ? .. - powtarza pod nosem.
- Marco ! Siadaj. To nic nie da..
Dwie godziny później znowu to samo. Nikt nam nic nie chce powiedzieć. Wszyscy wbiegają na sale, a po chwili wychodzą z niej. Denerwuje się coraz bardziej. Co się do cholery dzieje ?! Dlaczego nikt nam nic nie mówi ?!
- Przepraszam. - z zamyśleń wyrwał mnie głos lekarza.
- Co z nim ? - poderwałam się z krzesła.
- Jego stan jest już stabilny. Życiu nic nie zagraża. - wszyscy odetchnęliśmy z ulgą.
- To świetnie ! - przytuliłam się do Oliwi.
- Przepraszam, ale mam kolejnego pacjęta.
- Dziękujemy ! - uśmiechnęłam się.
Kiedy mojego ukochanego przewieziono do sali obok jego łóżka i nic nie mówiąc czekaliśmy aż się wybudzi.
- Idźcie do domu się przespać. - powiedziała pielęgniarka. - ja tu z nim zostanę.
Postanowiliśmy zrobić tak jak pielęgniarka powiedziała. "Reus'owie" zawieźli mnie do domu Roberta,a sami pojechali do siebie.

*Next day*

Obudziłam się o 10. Szybko ogarnęłam się i ubrałam w to:


 ( oprócz kapelusza. )

Zjadłam śniadanie. Postanowiłam jechać do szpitala. Po 15 minutach byłam na miejscu. Weszłam do sali i zobaczyłam ...
________________________________________________
Proszę bardzo kolejny ;3
Myślę, że nie jest najgorszy. 
Dziękuje za wszystkie komentarze : ) 
Postaram się dodawać rozdziały częściej :>
Pozdrawiam ;*