_________________________________________________________
Szliśmy ulicami Dortmundu trzymając się za ręce i
rozmawiając. Po 15 minutowej drodze dotarliśmy do domu Marco i Oliwii. Zadzwoniliśmy
dzwonkiem do drzwi. Otworzył mi nie kto inny jak Reus.
- Hej. Wskakujcie. –
uśmiechnął się.
Jak się okazało wszyscy już tam byli. Zaprzyjaźniłam się już z Ewą, Agatą i innymi. Dzieci
zostały u koleżanki Ewy. Więc mogliśmy balować do rana xd. Muszę przyznać, że dziewczyny
są całkiem spoko. Chłopcy zaczęli grać w fife, a ja z dziewczynami gadałam o
wszystkim, a szczególnie o ”zwierzątkach”. W pewnej chwili usłyszeliśmy, że
piłkarze wołają nas do salonu. Siedzieliśmy wszyscy razem pijąc alkohol. Oczywiście
niedługo po tym każdy był już konkretnie wstawiony. Lewy, Kuba, Łukasz, Marco,
Mario i Mats zaczęli śpiewać, a raczej wyć:
- Jesteś szalona!
Mówię Ci .. – itd.
Włączył się do nich Marcel:
- Jak się bawią ludzie
Wtedy, kiedy pada
deszcz .. – coś sobie repertuar pomylił.
A na końcu Nuri:
- W tle muzyczka cicho gra
Obok Ciebie siedzę ja
xd
Po 30 minutach znudziło im się śpiewanie. Byłam zdziwiona,
że niemieccy piłkarze potrafią śpiewać polskie piosenki, ale Polak potrafi ich
nauczyć. Postanowiliśmy zagrać w butelkę. Pierwszy kręcił Kuba. Wszyscy mówili,
że on daje najgłupsze zadania. Modliłam się żeby nie wypadło na mnie.. a jednak
-_- .
- O Aga.. – zaczął się śmiać – no więc Ty .. będziesz
musiała .. wyjść na dwór i wykrzyczeć .. Kocham placki xd Lubie Cię więc dla
Ciebie nic strasznego.
Była 2 w nocy.. ale cóż. Przynajmniej nikt nie będzie
wiedział że to ja. Zrobiłam to co mi kazał Błaszczykowski. Od razu we
wszystkich domach zapaliło się światło. Uciekliśmy do domu śmiejąc się. Później
gra toczyła się nieco spokojniej.
*Next day*
Rano obudziłam się na podłodze, a obok mnie leżał Robert. Każdy spał w innym miejscu.
Rano obudziłam się na podłodze, a obok mnie leżał Robert. Każdy spał w innym miejscu.
- Moja głowa .. – wymamrotałam.
Postanowiłam pójść do łazienki. Wstałam i jakoś tam doszłam.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam, że Marco śpi pod prysznicem, a Mats pod
umywalką. Byłam zmuszona iść do łazienki, która znajdowała się na piętrze. Kiedy
wróciłam wszyscy byli już na nogach. No tak.. była 14. Wszyscy zaczęli
wychodzić. W domu Reus’a zostaliśmy tylko ja i Lewy.
- To my już będziemy się zbierać. – powiedziałam.
- Paa. – uśmiechnęła się Oliwia.
Po 20 minutach byliśmy w domu. Bardzo zdziwiło mnie to co
tam zastaliśmy..
Drzwi były wywarzone, a w środku bałagan.
- Zostań tu. – powiedział Robert.
Po tych słowach udał się do środka. Nagle rozległ się strzał
z pistoletu. Przestraszyłam się i postanowiłam zadzwonić do Marco.
- No co tam ? – zapytał
- Przyjedź tu !
- Co się stało ?
- Szybko ! – dodałam
- Zaraz będę. – rozłączył się.
Jak obiecał tak też zrobił. Po kilku minutach był. Razem
weszliśmy do środka. Zobaczyliśmy Lewego leżącego na podłodze. Był cały we krwi.
Obok niego leżały nasze wspólne zdjęcia. Podarte. I także zalane krwią. Drzwi
na balkon były otwarte. To pewnie tamtędy uciekł sprawca. Osunęłam się na
ziemię i zaczęłam płakać.
- Aga. Dzwoń na pogotowie. Najgorsze co możemy teraz zrobił
to poddać się. Musimy mu pomóc. – krzyczał Marco.
W czasie kiedy dzwoniłam na pogotowie, Reus próbował zatamować
krwotok. Na szczęście Robert jeszcze oddychał. Słabo ale oddychał.
Po 5 minutach przyjechała karetka, a za nią policja. Spisali
nasze zeznania i zabezpieczyli odciski palców.
- Marco ..
- Tak?
- Zawieziesz mnie do szpitala ?
- Jasne. Tylko się przebierz.
- Sekundka.
Wybrałam to:
Usiedliśmy na korytarzu i czekaliśmy aż ktoś łaskawie nam powie co z Lewym. Nie przeżyje sie jak jemu coś się stanie. W pewnej chwili zauważyliśmy jakiegoś lekarza.
- Co z Nim ? - podbiegliśmy do Niego.
- Zapraszam panią do gabinetu. - weszliśmy. - proszę usiąść. - w tedy juz wiedziałam, że to nie będę dobre wiadomości .. - Przykro mi, ale pan Robert ...
_____________________________________________
Potrzymam Was trochę w niepewności ;3
Myślę, że mnie nie zabijecie..
Pozdrawiam ;*